Blog > 2011-11-25CzySocjalizmToDobryPomysł

Czy socjalizm to dobry pomysł?

Każdy rodzic daje od czasu do czasu swoim dzieciom kieszonkowe. Czasem daje je jako rodzaj wynagrodzenia za wykonaną pracę, innym razem jest to rodzaj regularnej "wypłaty", jeszcze innym razem jest to impuls chwili. Przy zachowaniu odpowiedniego rozsądku wydaje się to sensownym działaniem. Dziecko uczy się dzięki temu zarządzać pieniędzmi, być może odkłada sobie na jakiś cel. Jasne jest jednak, że bez odpowiedniego nadzoru, edukacyjnego przesłania lub zbyt duże kieszonkowe może dawać negatywne skutki. Może rozbudzić nadmierną chciwość, doprowadzić do swoistego terroryzowania emocjonalnego rodziców przez dzieci i spłycić rolę rodziców do źródła pieniędzy. To co niekiedy sprawdza się w rodzinie nie może być jednak przeniesione na ustrojowe działania państwa bez choćby chwili zastanowienia.

Darowanie pieniędzy jednej osobie przez drugą wydaje się czymś tak dobrym i szlachetnego, że wiele osób próbuje przenieść te szlachetne odruchy na poziom ustroju państwa. Łatwo jednak zapomnieć o jednej bardzo ważnej kwestii. By darowizna była czymś dobrym (choćby tylko chwilowo lub tylko pozornie) musi być DOBROWOLNA. Jeśli kogokolwiek zmusimy by dał komuś swoje pieniądze to nie jest to już w żadnym stopniu sprawiedliwe. Jest to wymuszenie, które nie wiele różni się od kradzieży.

Państwo w którym rządzący dają coś ludziom "za darmo" to państwo socjalistyczne. Czasem mówi się nawet, że to państwo opiekuńcze. Nic bardziej mylnego. Państwo, żeby cokolwiek "podarować" musi bowiem najpierw zarobić, a głównym źródłem dochodów państwa są podatki, czyli pieniądze zabierane POD PRZYMUSEM obywatelom. Więc aby państwo wsparło biedne matki z dziećmi, biednych niepełnosprawnych czy biednych górników i rolników musi najpierw odebrać te pieniądze wszystkim swoim mieszkańcom, również tym którym "pomaga". Jest to nic innego jak prawnie usankcjonowane wymuszenie na szeroką skalę.

Ktoś powie, że przecież państwo zabiera najwięcej bogatym (np. poprzez progresywne podatki dochodowe), a potem najwięcej pomaga biednym. W ten sposób jak Janosik wyrównuje nieco ogromną niesprawiedliwość społeczną, która polega na tym, że bogaci są bogaci, a biedni są biedni. To również nie jest prawda. Bogaci ludzie są mistrzami w unikaniu podatków i zazwyczaj płacą ich proporcjonalnie o wiele mniej niż biedni. Wystarczy np. większość pensji dostawać jako premię, albo zarejestrować firmę w tzw. raju podatkowym, albo przekupić kogo trzeba i obowiązek podatkowy znika. Ludziom ubogim trudniej jest oszukiwać urząd skarbowy, choć oczywiście też się starają. W efekcie państwo najwięcej zarabia na ubogich i średnio majętnych oraz na ludziach UCZCIWYCH, którzy nie chcą oszukiwać na podatkach. Natomiast bogaci oraz niekoniecznie bogaci ale oszukujący państwo na podatkach płacą ich oczywiście najmniej. Państwo opiekuńcze to farsa, a przy okazji promowani są oszuści podatkowi, bo oni wychodzą w takim systemie relatywnie najlepiej.

Szczytne założenia państwa socjalistycznego są w większości albo kompletną bzdurą, albo wręcz celowym kłamstwem.

Po pierwsze, jak już pokazałem pieniądze zwykle nie idą od biednych do bogatych, tylko od biednych do biednych. Oczywiście po potrąceniu kosztów utrzymania administracji państwowej, które nierzadko zjadają połowę tych pieniędzy.

Po drugie "dawanie" pieniędzy potrzebującym rodzi potrzebę powołania i utrzymywania najróżniejszych instytucji państwowych, które będą decydowały kto zasłużył na jakiś zasiłek a kto nie. Decyzje takich urzędów mają często niewiele wspólnego ze sprawiedliwością, a dodatkowo urzędników łatwo przekupić. Utrzymywanie odpowiedniego aparatu urzędniczego powoduje oczywiście straty. Nie tylko dlatego, że trzeba płacić urzędnikom pensje i wybudować biura z pieniędzy które miały iść na "pomoc", ale również dlatego, że nie urzędnik tak na prawdę nic nie produkuje. Pracując w normalnej pracy urzędnicy zarabiali by pieniądze od których część poszłaby na podatki (a więc traci na tym również państwo). Oczywiście z pensji urzędników też pobiera się podatki, ale to nic nie wnosi, bo całe ich wynagrodzenie jest przecież z pobranych już podatków.

Po trzecie jakiekolwiek rozdawnictwo prowadzi w prostej linii do lenistwa. Jeśli można coś dostać nie pracując, to po co pracować? W niewielkim zakresie i dobrze ukierunkowane rozdawnictwo czasem przynosi dobre rezultaty. W skali kraju jest to jednak głównie demoralizacja narodu. Bo nawet pracowitemu odechce się robić jak zobaczy, że jego sąsiad ma może trochę mniejszą pensję, ale prawie nic nie musi robić by ją dostać.

W ten właśnie sposób działają m. in. zasiłki dla bezrobotnych, renty dla niepełnosprawnych, dotacje z UE. Skutki "darmowych" dotacji są odwrotne do ich założeń. A pamiętajmy, że nie są darmowe, tylko nadmiernie przepłacane w podatkach.

No dobra, ale co ma zrobić osoba, która np. straciła nogi i nie może wykonywać niektórych rodzajów pracy? Albo ktoś kto stracił pracę i nie może znaleźć innej? Są przecież ludzie na prawdę potrzebujący pomocy. Przede wszystkim nie powinniśmy oczekiwać pomocy od państwa, bo to tak jakbyśmy czekali na datek od złodzieja, który obrabuje innych by nam coś odpalić. Pomoc państwa jest najgorzej zarządzaną pomocą jaką można sobie wyobrazić. Przykładowo: obecnie znaczne środki pomocowe idą na szkolenia dla bezrobotnych, które praktycznie nic bezrobotnym nie dają. Znacznie lepiej niż w państwie poszukać pomocy lokalnie. Wśród rodziny, znajomych. W skrajnym przypadku można się zwrócić do jakiejś organizacji charytatywnej. Dlaczego jest to lepsze? Bo w ten sposób nie ZMUSZAMY innych do pomocy nam, tylko o nią musimy POPROSIĆ - tak jak powinno być. A pomagający nam robią to z własnej woli, a nie pod groźbą sądu i więzienia. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś nie otrzyma pomocy wogóle, ale tak samo dzieje się i dziś - mimo szeroko zakrojonych państwowych programów "pomocowych".

A co z państwową "pomocą" dla prawdziwie niepełnosprawnych? Z finansowego punktu widzenia jest chyba jasne, że nie ma sensu dawać sobie odbierać 100zł w podatkach by potem dostać 50zł. No ale budzi to moralne oburzenie, by osoby niepełnosprawne pozostawić samym sobie! I bardzo dobrze, bo dzięki temu znajdują się osoby chcące im pomagać. Ale nie można zmuszać do pomocy tych, którzy tego nie chcą robić, bo to również działanie niemoralne! Niestety, trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że osoby prawdziwie niepełnosprawne muszą się pogodzić z tym, iż (podobnie przecież jak my wszyscy) albo znajdą sobie zajęcie które da im zarobek albo będą na garnuszku rodziny lub znajomych (ew. jakiejś fundacji) albo będą głodować. Państwo jednak nie powinno tu nic pomagać. Pozornie brzmi to okrutnie. Ale w dzisiejszych czasach nawet ciężka niepełnosprawność nie zamyka wielu furtek. Postęp techniczny i społeczny jaki się dokonał sprawiły, że dzisiejszym świecie niepełnosprawnym żyje się najlepiej z całej historii ludzkości. Muszą tylko chcieć wykorzystać współczesne możliwości i mogą całkiem solidnie stanąć na nogi.

Kto z nas chciałby spotkać osobę, która z pistoletem w ręku zmusi nas do zrobienia przelewu znacznej części naszej pensji lub naszych oszczędności na głodujące dzieci w Afryce? Czy taka osoba działa moralnie poprawnie? Oczywiście nie. Jest to tak samo wymuszenie i kradzież jak w sytuacji gdyby złodziej brał wszystko dla siebie. A tak właśnie działa państwo socjalne. Z tą różnicą, że grozi nam sąd i kary pieniężne lub więzienie. Oraz z tą istotną różnicą, że państwo socjalne większość zabranych pieniędzy nigdy nie oddaje i nie przekazuje na owe szczytne cele!

Bardzo istotne jest również to, że NIE WSZYSCY którzy dostali zasłużyli na "pomoc" socjalną. Są miliony osób, które każde pieniądze szybko i sprawnie przepijają. Oczywiście państwo "daje" mniej lub bardziej równo wszystkim potrzebującym, a więc i wtedy gdy ma to sens i wtedy gdy jest to bez sensu. Gdyby państwo przestało się zajmować tego rodzaju "pomocą", wówczas uczciwy i pracowity człowiek, któremu powinęła się noga w 99% nadal mógłby liczyć na pomoc (w rodzinie, wśród znajomych lub w skrajnym przypadku w jakiejś fundacji). Zaś pijak i leń już tak łatwo by nie miał, bo rodzina i znajomi zwykle wiedzą komu warto coś dać a komu nie. I to byłoby sprawiedliwe! A nie ślepe rozdawnictwo i marnotrawstwo pieniędzy zabieranych pod przymusem przez państwo socjalne!

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Państwowa pomoc dla bezrobotnych jest jedną z przyczyn bezrobocia. Gdyby przestać "pomagać" i odpowiednio zmniejszyć podatki, to od razu powstałoby więcej miejsc pracy i bezrobocie by spadło bardziej niż w wyniku "walki z bezrobociem".

Page last modified on July 13, 2012, at 09:39 PM