Blog > 2011-10-22NaukiŚcisłeWEdukacjiCiągDalszy

2011-10-22 Nauki ścisłe w edukacji - ciąg dalszy

Większość ludzi uważa, że w edukacji ogólnej panuje coś w rodzaju kryzysu. Poziom edukacji spada. W szkołach panuje nieporządek. Tego typu argumenty nie są pozbawione racji, ale co najciekawsze takie wnioski pojawiają się przy porównaniu do systemu edukacji w PRLu! Jak to jest, że dzisiejsza edukacja w "wolnej" Polsce, pozbawiona bagażu propagandy komunistycznej może być gorsza w niektórych aspektach niż w czasach z góry narzuconej ideologii? Problem polega na tym, że obecnie również narzucana jest jedna odgórna ideologia, tylko nieco inna od poprzedniej.

Postęp w nauce zazwyczaj odbywa się dzięki dyskusji ludzi o różnych poglądach. Największe odkrycia zwykle stały w sprzeczności z aktualnym w danych czasach stanem wiedzy i były początkowo ostro krytykowane. I to jest dobre! Bo nowe teorie muszą zostać "przemaglowane" na lewo i prawo, żebyśmy mogli im choć trochę zaufać. Spór naukowy, na argumenty a nie na przekonania, jest bardzo pożądany i twórczy. Niestety uczniom szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich w znacznym stopniu ograniczono możliwość takiego sporu, bo wszyscy uczą się tego samego.

Niestety współczesny system edukacji powszechnej ewidentnie przeciwdziała różnorodności. Odgórnie narzucane są programy nauczania, które tworzy się w myśl panujących w Europie mód i aktualnych trendów edukacyjnych. Oczywiście nauczyciele mają pewne pole do interpretacji programów, ale zazwyczaj większość koncentruje się jedynie na wymyślaniu sposobu przekazania treści, a nie na modyfikacji samych treści. Wynika to z konieczności przygotowania uczniów do jednolitej matury.

Jednolita, taka sama w całym kraju, matura ma też istotne wady. Wiadomo przecież, że nie istnieje jedyna słuszna metoda pomiaru inteligencji. A więc podstawowe założenie na którym opiera się matura - jednolity w całym kraju pomiar inteligencji i wiedzy - w praktyce nie może zostać nigdy zrealizowany. Nie tylko ze względu na brak naukowej metody pomiaru inteligencji i pewną przypadkowość pomiarów poziomu wiedzy, ale również na brak realnej możliwości jednolitej oceny egzaminów ustnych. W efekcie obecna matura jest do pewnego stopnia fikcją.

Ktoś powie, że poprzedni system maturalny był bardziej nierówny i przez to mniej sprawiedliwy. Racja. Ale wtedy matura była tylko egzaminem końcowym szkoły średniej. Obecnie jest również egzaminem wstępnym na studia, więc błędy w założeniach egzaminu maturalnego są obecnie dużo istotniejsze dla kandydatów na studia niż wcześniej.

Osobiście miałem okazję uczestniczyć w ocenianiu egzaminów maturalnych w Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Część zamknięta (karty z wybranymi odpowiedziami) były po prostu skanowane, a program komputerowy starał się rozszyfrować który kwadracik jest zaznaczony, który nie. Prawda jest taka, że wiele błędów przechodzi niezauważonych, bo sprawdzane są tylko te skany do których komputer miał zastrzeżenia i w dodatku tylko jeden raz. A ponieważ płaci się za ilość przeskanowanych matur, a nie za jakość pracy to idzie ona szybko i z konieczności pobieżnie.

Problem skanowania i błędów w automatycznym odczytywaniu kart odpowiedni jest jednak wg. mnie drugorzędny. W praktyce dotyczy bowiem najpewniej nie więcej kilku procent uczniów. Istotniejszy jest problem oceny zadań otwartych, która w całości opiera się na egzaminatorach. Nie ma sposobu uniknięcia błędów i pomyłek w tej grupie ludzi. Poza tym ich ocena często jest niezwykle subiektywna. Weryfikuje się bowiem (z braku ludzi i czasu) tylko wybrane kilka procent ocen wystawionych przez egzaminatorów. Osobiście byłem świadkiem jak wielokrotnie weryfikator całkowicie zmieniał ocenę (ilość punktów) wystawioną przez egzaminatora. 90% ocen zadań otwartych przechodzi jednak bez weryfikacji.

W efekcie współczesny, jednolity egzamin maturalny nie jest ani tak jednolity ani sprawiedliwy jak chcieli jego twórcy. Od samych założeń po wykonanie.

Jakie z tego wszystkiego płyną wnioski? Wg. mnie następujące:

  • Nie istnieje jeden, ostateczny, sprawiedliwy sposób oceny uczniów. Nie ma takiego i najprawdopodobniej nigdy nie będzie. Kropka.
  • Skoro takiego nie ma to nie należy narzucać jednej matury, jednego systemu ocen wszystkim szkołom. Bo zawsze po kilku latach okaże się, że coś tam trzeba poprawić i wszyscy oceniani poprzednio na innych zasadach będą tak na prawdę pokrzywdzeni.
  • Jednolite programy nauczania są również błędem, który ogranicza swobodę rozwoju systemu edukacji. Nie ma żadnej gwarancji, że Ministerstwo Edukacji wie jak najlepiej uczuć! Wystarczy przypomnieć sobie jak wycofano i przywrócono matematykę na maturze. Skoro ministrowie sami nie wiedzą czy lepiej by matematyka była na maturze czy nie, to jak mogą wiedzieć czego i w jaki sposób uczyć?
  • Ministerstwo Edukacji jest kierowane przez polityków i dobro uczniów jest tak na prawdę drugo- lub trzeciorzędne. Nie da się tego uniknąć. W interesie Ministerstwa jest więc przede wszystkim zadowolenie ludzi przed następnymi wyborami, a nie jakość kształcenia.
  • Uczniowie są bardzo różni więc czemu wszyscy mają być uczeni i oceniani w ten sam sposób?
Page last modified on July 13, 2012, at 09:45 PM